Europa Zachodnia w wyniku trwającego od dziesięcioleci olbrzymiego napływu ludzi z Trzeciego Świata, stała się wielokulturowym społeczeństwem. Elity Starego Kontynentu usilnie dążą do zmiany jego etnicznego oblicza i wcale się z tym nie kryją.
Jeśli mówi się nam, że różnorodność jest wspaniałą rzeczą, to można się z tym zgodzić lub nie, ale przed wydaniem osądu należy być dobrze poinformowanym. Niestety, tak się składa, że zagadnienie to wzbudza gorące emocje, co sprawia, że fakty nie są dopuszczane do dyskursu, a miejsce chłodnego rozumowania zajmują marzenia o budowaniu ziemskiego raju. Trudności dają się rozwiązywać tylko wtedy, gdy są należycie zdiagnozowane bez czego skazani jesteśmy na błąkanie się po omacku, marnowanie czasu i środków na leczenie bolączek nieodpowiednim lekarstwem; bo lekarstwo musi być nieodpowiednie, jeśli nie jest dostosowane do danej choroby.
Czy Europejczycy, którzy zdają się wierzyć, że różnorodność jest ubogaceniem, naprawdę wiedzą, co różnorodność oznacza? Aby się dowiedzieć, co ona oznacza, nie musimy nawet odwoływać się do przeprowadzania społecznych doświadczeń, gdyż zostały one już przeprowadzone w wielu miejscach na świecie i w dziejach. Stany Zjednoczone, ten wielonarodowy, wielorasowy kraj, mający za sobą długą historię integracji, asymilacji i imigracji, to jedna z lepszych lekcji poglądowych, którą należy sobie z uwagą przyswoić. Tylko wtedy będziemy w stanie podjąć decyzję, czy naprawdę chcemy podążać w tym samym kierunku.
Przestępczość to jeden z papierków lakmusowych ukazujących zdrowie danej społeczności. Narodowościowo jednolite, białe kraje mają niski wskaźnik przestępczości. Niestety, obecnie na Zachodzie nie dopuszcza się do dyskusji na temat związku przestępczości z przynależnością etniczną. W 1987 amsterdamski urzędnik zauważył publicznie, że przestępczość młodocianych Marokańczyków jest znacznie wyższa niż odsetek tej narodowości w społeczeństwie. Pojawiły się liczne żądania jego ustąpienia z powodu, jak to mówiono, rasistowskiej wypowiedzi. A jednak, dowód statystyczny jest na tyle mocny, że nie da się nad nim przejść do porządku dziennego.
W Detroit, gdzie Czarni stanowią 83% populacji zaś Biali 11%, 137 mieszkańców na każde 100 000 pada ofiarą brutalnych przestępstw; w Naperville, gdzie Czarni stanowią około 3%, podczas gdy Biali 82%, ofiarą brutalnych przestępstw padło 77 osób, tzn. wskaźnik brutalnej przestępczości jest tutaj 28 (dwadzieścia osiem) razy mniejszy. W Oakland, gdzie procentowy rozkład rasowy jest z grubsza wyrównany (Czarni 34%, Latynosi 25%, Biali 35% oraz Azjaci 17%) wskaźnik brutalnej przestępczości wynosi 683 ofiar na 100 000, tj. jest 22 razy wyższy niż w jednolicie białym Naperville. W tabeli poniżej przedstawiono współzależność wskaźnika przestępczości i składu rasowego dla kilku najbardziej bezpiecznych i niebezpiecznych miast amerykańskich.