Z ostatniej chwili
Rosyjsko-chińska współzależność będzie się opierać na ropie Czytaj wiadomość >>> Pluralizm po europejsku: największa patriotyczna demonstracja w Europie prezentuje niepożądane wartości Czytaj wiadomość >>> ACTA 2.0 – czyli koniec wolnego Internetu Czytaj wiadomość >>> Polska przyjmuje jedną piątą wszystkich imigrantów przybywających do Europy Czytaj wiadomość >>> Kto próbuje prześcignąć Hitlera i Stalina w Polsce w tłumieniu Dnia Niepodległości? Czytaj wiadomość >>>

Różne standardy NATO. Casus operacji „Gałązka Oliwna”

gefira.org

fot. gefira.org
fot. gefira.org

Były Sekretarz Generalny NATO Anders Fogh Rasmussen zwięźle sparafrazował Artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, który ma stanowić o bezpieczeństwie i współdziałaniu każdego z państw sojuszu: „jeden za wszystkich – wszyscy za jednego”.Jednak dwie podobne okoliczności i operacje stały się okazją do zastosowania różnych standardów w ocenie działań paktu.

Ataki z 11 września 2001 zostały zdefiniowane przez Waszyngton jako naruszenie bezpieczeństwa i integralności kraju, co stało się podstawą do powołania się na Artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego.Dziewięć dni później George Bush powiedział: „Będziemy ścigać państwa, które udzielają pomocy lub schronienia terrorystom. Każdy kraj, w każdym regionie, musi podjąć decyzję: albo jesteś z nami, albo z terrorystami. Od tego dnia każde państwo, które ukrywa lub wspiera terrorystów, uważane będzie przez Stany Zjednoczone za wroga”.


Demograficzny imperializm Erdoğana wykorzystuje politykę otwartych granic

gefira.org

Erdoğan’s Turkish demographic imperialism is the latest failure of open borders immigration policies
fot Anastasia Petrova / Shutterstock.com
Niemal tysiąc lat temu tureckie plemiona zaczęły zasiedlać Anatolię, tworząc tureckie państwo. Jak do tego doszło? Często utrzymuje się, że kamieniem węgielnym tego państwa była klęska Bizancjum poniesiona w 1071 w bitwie pod Manzikertem. Rzeczywistość przedstawia się jednak inaczej. Nazajutrz po bitwie cesarz Romanos Diogenes zdołał zawrzeć układ pokojowy w ramach którego sułtan Turków seldżuckich otrzymał ogromną wypłatę pieniężną, zaś Bizancjum nie ponosiło strat terytorialnych.

Tymczasem bizantyjskie elity w Konstantynopolu postanowiły pozbawić władzy Romanosa i nie dotrzymywać postanowień układu pokojowego. W wynikłej walce o tron jedna z wojujących stron uciekła się do skorzystania z pomocy Sulejmana, krewnego tureckiego sułtana, by powiększyć własne szanse na przejęcie władzy. Gdy bizantyjskie elity skupiły się na Konstantynopolu, Sulejmanowi powierzono Niceę, jedno z największych bizantyjskich miast Anatolii. Tak powstał Sułtanat Rum, trwała obecność Turków w Anatolii, nie na skutek podboju ale jako wynik krótkowzroczności bizantyjskich klas rządzących.

Sułtanat Rum to toczył wojny z Bizancjum, to uzależniał się od niego, podczas gdy bizantyjscy przywódcy żywili nadzieję, że uda im się wchłonąć ludy tureckie i nakłonić do przyjęcia chrześcijaństwa. Do tego jednak nie doszło.


Turcja, Serbia i Rosja przygotowują się do nadciągającej wojny na Bałkanach

gefira.org

Rozpad Bośni i Hercegowiny a także postawa Serbii, że Kosowo jest jej częścią, to kolejne zaburzenie europejskiego porządku. To już nie kwestia czy, ale kiedy zostanie wznowiona wojna na Bałkanach. Jej skutki okażą się gorsze dla europejskiej stabilizacji niż te, które przyniósł ze sobą konflikt z lat dziewięćdziesiątych. Starcia zbrojne w Bośni wzmogą napięcia między muzułmanami a rdzennymi Europejczykami, ośmielając tych drugich do jeszcze odważniejszego sprzeciwiania się islamizacji kontynentu.

Natowskie bombardowania Belgradu w 1999 zmusiły serbskie władze do wycofania wojsk z Kosowa. W przeciwieństwie do Bośni Kosowo było częścią Związkowej Republiki Serbskiej.W świetle międzynarodowych standardów bombardowanie Serbii było niedopuszczalną agresją. W 2008 Unia Europejska i USA uznały niepodległość Kosowa; 45% państw miało jednak przeciwne zdanie i dopatrywało się w tej wymuszonej secesji niebezpiecznego precedensu, niezgodnego z międzynarodowym prawem.Prawdę mówiąc, nie ma czegoś takiego jak prawo międzynarodowe; istnieje tylko międzynarodowa dyplomacja, w ramach której wojna to strategiczne narzędzie do naginania woli strony słabszej do woli strony silniejszej.


Przełamanie oblężenia Aleppo uczyni Erdoğana ojcem wszystkich sunnitów

Archive Redaction

Party Leader and Prime Minister Recep Tayyip Erdogan
Photo: fulya atalay / Shutterstock

Wydarzenia w Syrii zmieniają się bardzo szybko. Na teren kraju wkroczyły wojska tureckie, które zmierzają do al-Bab, czyli miasta położonego 35 kilometrów od Aleppo, o czym poinformował turecki urzędnik oraz wspierana przez Turcję muzułmańska milicja zjednoczona z FSA (Wolną Syryjską Armią). Kolejnym krokiem będzie przełamanie oblężenia Aleppo od wschodniej strony. Atatürk został ojcem wszystkich Turków po tym jak zwyciężył w Bitwie o Gallipoli, pokonując główne europejskie potęgi. Erdoğan stanie się za to ojcem wszystkich sunnitów, jeśli tylko wyzwoli Aleppo i w ten sposób uzyska przewagę nad Rosją i Iranem.

Rosja, Kurdowie i syryjska armia były bardzo blisko przerwania ścieżki dostaw prowadzącej z Rakki do Turcji. Inwazja wojsk tureckich jest więc darem z niebios dla dżihadystów, bowiem ratuje ich przed odcięciem drogi do Turcji. Atak na Syrię jest w oczywisty sposób korzystny dla ISIS.

Cele Erdoğana w Syrii od zawsze były jasne:

  1. uniemożliwić Kurdom zyskanie autonomii i zniszczyć YPD, czyli organizację siostrzaną do PKK, oraz
  2. odsunąć Assada od władzy.

Nieudany, inspirowany przez Zachód zamach stanu przeciw Tayyipowi Erdoğanowi będzie miał daleko idące konsekwencje

Archive Redaction

Nieudany, inspirowany przez Zachód zamach stanu przeciw Tayyipowi Erdoğanowi będzie miał daleko idące geopolityczne konsekwencje

O tym, że zanosiło się na zamach, wiedzieli Amerykanie, Europejczycy i prezydent Erdoğan; majowe wydanie Wall-Street Journal donosiło: „Pod koniec marca spekulacje dotyczące wojskowego zamachu sięgnęły zenitu, kiedy tureckie środki masowego przekazu zasugerowały, że administracja Obamy usiłuje obalić Erdoğana. Pogłoski te wywołały ostrą wymianę zdań w Departamencie Stanu, gdzie turecki dziennikarz zadał pytanie rzecznikowi Johnowi Kirby, czy Stany Zjednoczone nie zamierzają doprowadzić do odsunięcia Erdoğana od władzy.”


Erdogan bez wsparcia ze strony Zachodu podczas puczu

Archive Redaction

W pełnych chaosu chwilach oraz wśród napływających nieustannie doniesień na temat zamachu stanu w Turcji, stawało się jasne, że ani Waszyngton, ani Europa Zachodnia nie popierają Erdogana

Po Hosnim Mubaraku, Muammarze Kadafim i Wiktorze Janukowyczu nadszedł czas na pozbycie się Recepa Tayyipa Erdogana. Wedle tureckiego dziennika „Daily Sabah” za organizację puczu odpowiada Gülenistyczna Organizacja Terrorystyczna (FETÖ), której kierownictwo znajduje się w Waszyngtonie.

Dzień po nieudanym zamachu stanu zachodnie media starały się ograniczyć rozmiary niepowodzenia i pośpiesznie ogłosiły: „Sojusznicy NATO stoją za Erdoganem, mimo że zamach stanu podzielił kręgi wojskowe.” Ale tak wcale nie było!

W piątek, kiedy zapanował chaos, na stronie internetowej Białego Domu można było przeczytać: „Prezydent rozmawiał dzisiaj przez telefon z sekretarzem stanu Johnem Kerrym i omówił wydarzenia w Turcji. Prezydent i sekretarz uzgodnili, że wszystkie strony w Turcji powinny wspierać demokratycznie wybrany rząd Turcji, wykazać się umiarem oraz uniknąć przemocy i rozlewu krwi. Sekretarz podkreślił, że Departament Stanu będzie kontynuował starania, by zapewnić bezpieczeństwo amerykańskim obywatelom w Turcji. Prezydent poprosił sekretarza, by ten w dalszym ciągu na bieżąco informował go o rozwoju wydarzeń.”

Oświadczenie to było celowo niejasne i nie było sporządzone przez prezydenta osobiście. W tekście Białego Domu nie ma żadnego odniesienia ani udzielenia bezpośredniego wsparcia dla Erdogana czy też otwartego potępienia zamachu stanu. „Demokratycznie wybrany rząd”, jak zawarto w oświadczeniu, nie obejmuje Erdogana jako prezydenta. Jeśli Biały Dom popiera demokrację, to tekst powinien mówić o „demokratycznie wybranym rządzie i prezydencie”.


Europa otoczona przez przeciwników

Archive Redaction

mapofenergy

Europejskie dostawy gazu

Mniej niż połowa popytu na gaz w Unii Europejskiej jest obecnie realizowana dzięki własnemu wydobyciu. Większość gazu importuje się z Norwegii (36%), Rosji (41%) i Algierii (10%). Skroplony gaz ziemny, czyli LNG, stanowił w ostatnich latach około 10% importu, przypływając najczęściej z Kataru, Algierii i Nigerii.


Południowo-wschodnia Turcja przypomina Syrię

Archive Redaction

Wojna syryjska przeniosła się na terytorium Turcji. Bojownicy kurdyjscy są obecnie preferowanymi odbiorcami broni z Zachodu. Stany Zjednoczone, Niemcy, Holandia oraz Wielka Brytania uzbrajają Kurdów oraz zapewniają im wojskowe szkolenie.

Turecki czołg zostaje trafiony podczas ostrzeliwania Cizre

Nie tylko peszmergowie, czyli kurdyjscy powstańcy, w Iraku północnym, dowodzeni przez prezydenta Barzaniego, głównego amerykańskiego sprzymierzeńca w regionie, ale także kurdyjskie fakcje w Syrii, którym przewodzi Demokratyczna Partia Jedności (PYD), są uzbrajane przez Stany Zjednoczone. Kurdyjscy bojownicy w Syrii solennie przyrzekli, że nie będą przekazywali broni otrzymywanej od USA pobratymcom z PKK w Turcji. Nie ma jednak możliwości dopilnowania tego; turecki organ rządowy „Daily Sabah” już lamentuje, że Niemcy dostarczają broń oraz zapewniają szkolenie wojskowe powstańcom z PKK.

Erdogan przekształca Turcję w państwo islamsko-faszystowskie: połączenie skrajnego nacjonalizmu z islamizmem oraz silnym przywódcą mającym oparcie w silnej armii.


Kanał Stambulski: za 7 lat amerykańskie lotniskowce pojawią się na Morzu Czarnym

Archive Redaction

Foto  Serg Zastavkin
Foto Serg Zastavkin

Przez ostanie kilka miesięcy niepomiernie wzrosło napięcie między Stanami Zjednoczonymi a Rosją. Przypadek zestrzelenia kolejnego rosyjskiego samolotu przez Turcję popchnął Ankarę w amerykańskie objęcia. Iran i Syria stoją przy Moskwie, która gwarantuje im niezależność od mocarstw zachodnich. Nie mając właściwie wyboru, Turcja postanowiła związać swój los z USA. Czyż to nie ententa wygrała pierwszą wojnę światową?

Czy nie dlatego wówczas Turcja przegrała, gdyż postawiła na niewłaściwego konia? Dlatego właśnie Erdogan, dożywotni prezydent Turcji, podjął decyzję: niech Amerykanie skorzystają z Kanału Stambulskiego i przemieszczą swą flotę wojenną na Morze Czarne. Konwencja z Montreux zakazująca przepuszczania okrętów wojennych przez Bosfor nie ma tu zastosowania. Nie przez Bosfor będą przepływały amerykańskie jednostki, ale przez Kanał Stambulski. Jest rok 2023: jego budowa została właśnie ukończona.

Tak mogłyby wyglądać wydarzenia w nieodległej przyszłości. Jeśli. Jeśli w przeciągu kilku najbliższych lat pomysł przekopania drogi wodnej przez kontynent się spełni.


Turcja zapłaci za brak cierpliwości

Archive Redaction

fot. Andrey Khachatryan
fot. Andrey Khachatryan

Decyzja o zestrzeleniu rosyjskiego Su-24 była decyzją polityczną, wyrażającą zniecierpliwienie Turków rosyjskimi poczynaniami w Syrii, a niekoniecznie będąca konsekwencją naruszenia przestrzeni powietrznej. Pokazała też polityczną niedojrzałość i krótkowzroczność Turcji. Dla Rosji to cios, który może przynieść poważne konsekwencje na arenie międzynarodowej. Dla Turcji ten błąd może w bardzo długiej perspektywie oznaczać utratę części terytorium na rzecz Kurdów.

Kontekst i przebieg wydarzeń

Gdyby po każdym naruszeniu przestrzeni powietrznej miało dochodzić do zestrzelenia samolotu, trzecia wojna światowa już dawno by wybuchła nad krajami bałtyckimi, gdzie do takich incydentów dochodzi często, nie tylko z winy rosyjskich pilotów. Przyjęło się, że w takich przypadkach należy doprowadzić do nawiązania kontaktu wzrokowego pomiędzy samolotami obu stron, by identyfikacja intruza była w stu procentach potwierdzona. Następnie obcy samolot jest eskortowany i wyprowadzany z własnej przestrzeni powietrznej.


Wygrana Erdoğana poniżeniem dla Unii Europejskiej

Archive Redaction

Starsberg - Hadrian -1200
fot. Hadrian

Podczas październikowej wizyty w Europie, Erdoğan przemówił do uczestników wiecu w Strasburgu. Zjawiło się na nim tysiące Turków, machających tureckimi flagami i wsłuchujących się w słowa prezydenta. Przemówienie było najeżone religijną retoryką, pełne nacjonalistycznych odniesień do wielkich wojen, które Turcja toczyła przeciwko Europie. Stary kontynent powinien mieć się na baczności i na poważnie brać turecki nacjonalizm wsparty zagorzałą religijnością. Historia uczy bowiem, że podobne wypowiedzi nie prowadziły nigdy do niczego dobrego.

Europejscy politycy powinni wziąć pod uwagę, że tak wielu popleczników AKP pojawiło się w Strasburgu. To przecież nie jest turecka prowincja, a obecni na wiecu Turcy nie byli zwykłymi mieszkańcami wsi. Wręcz przeciwnie – uczestnicy zgromadzenia od dekad żyją w Europie, w centrum zachodniego, kosmopolitycznego świata. Analitycy nie powinni też bagatelizować symbolizmu zastosowanego przez prezydenta Turcji. Nawiązanie przez Erdoğana do bitwy o Gallipoli1, w której Imperium Osmańskie pokonało Europejczyków, było dobrane z wielką starannością jako silny i jednoznaczny komunikat. Zarysowuje się bezpośrednia analogia pomiędzy wspomnianym wydarzeniem historycznym a pokonaniem Unii Europejskiej przez AKP. Wizyta Erdoğana w Brukseli może być interpretowana jako zamierzone upokorzenie Unii Europejskiej, natomiast późniejsze odwiedziny kanclerz Merkel w Ankarze jako akt europejskiej kapitulacji.


Atak bombowy w Ankarze kolejnym pretekstem do kontynuowania polityki Erdoğana zagrażającej bezpieczeństwu Turcji i Europy

Archive Redaction

fot. Aivita Lejniece

W zeszłym tygodniu Erdoğan zapewnił sobie osobiste wsparcie z Brukseli. To właśnie on trzyma klucz do rozwiązania kryzysu emigracyjnego w Europie. Ten doświadczony polityk zmusza brukselską elitę do zaakceptowania jego działań. Jego wizyta w Brukseli zapoczątkowała drogę do rozszerzenia władzy, zdławieniu wolności prasy, wzrostu agresji wobec Kurdów oraz  zniesienia demokracji w Turcji. Osiągnął to wszystko bez utarty wsparcia brukselskich elit.  Sobotni zamach bombowy w Ankrze będzie kolejnym pretekstem do tego, aby Erdoğan mógł skonsolidować swoją władzę w Turcji.

Celem wizyty Erdoğana w Brukseli było przede wszystkim omówienie kryzysu uchodźców. Gdy Erdoğan opuścił Brukselę opinia publiczna była zaskoczona, że obie strony zgodziły się odnowić proces akcesyjny Turcji do Unii Europejskiej, nie wspominając o pogarszającej się sytuacji praw człowieka w tym kraju. Jest to wyraźny znak, że Erdoğan szantażuje Brukselę, jako że to właśnie on trzyma klucz do rozwiązania aktualnego problemu emigracyjnego. Europejscy przywódcy są przerażeni możliwością wzrostu liczby uchodźców w Europie.