Rosyjsko-chińska współzależność będzie się opierać na ropie Czytaj wiadomość >>>
Pluralizm po europejsku: największa patriotyczna demonstracja w Europie prezentuje niepożądane wartości Czytaj wiadomość >>>
ACTA 2.0 – czyli koniec wolnego Internetu Czytaj wiadomość >>>
Polska przyjmuje jedną piątą wszystkich imigrantów przybywających do Europy Czytaj wiadomość >>>
Kto próbuje prześcignąć Hitlera i Stalina w Polsce w tłumieniu Dnia Niepodległości? Czytaj wiadomość >>>
Media społecznościowe i Youtube donoszą o ciężkich walkach w Al-Qatif, najzasobniejszym w ropę regionie Arabii Saudyjskiej zamieszkanym głównie przez Szyitów. Za wybuchem niepokojów stoi podobno irański rząd.
W 2016 dokonano w Arabii Saudyjskiej egzekucji szejka Nimr’a , jednego z ważniejszych duchownych szyickich i orędownika masowych protestów antyrządowych, które wybuchły w tej wschodniej prowincji w 2011 roku. Odpowiedzią było splądrowanie przez irańskich demonstrantów saudyjskiej ambasady w Teheranie.
fot. shutterstock.comZachód, a w szczególności USA, przejawiają skłonność do wspierania mniejszości za wszelką cenę, nawet gdy w przyszłości nie przynosi to żadnych efektów, a nawet szkodzi jego interesom.
Od rozpoczęcia przez Kurdów w listopadzie 2016 ofensywy przeciwko Państwu Islamskiemu Amerykanie wspierają YPG – Powszechne Jednostki Obrony syryjskich Kurdów. Obama wysłał im broń, a Trump poszedł o krok dalej i zbudował na kontrolowanym przez Kurdów obszarze Syrii bazę wojskową dla 5000 żołnierzy.To oczywiście cierń w oku Erdogana, gdyż YPG może przerzucić broń (w tym amerykańską przeciwpancerną) dalej do PKK.
Obecnie Erdogan próbuje podczas swojej wizyty w Waszyngtonie odwieźć od tego pomysłu Trumpa.Amerykańscy generałowie patrzą jednak na tę sprawę okiem praktyków: jeśli miałoby dojść w Syrii do użycia wojsk lądowych, z kim u boku uderzą na IS i Assada? Turcy musieliby przejść przez tereny zajęte przez Kurdów. A jeśli Amerykanie zdecydowaliby się na atak od południa, to narażeni byliby z kolei na konfrontację z rosyjskimi i syryjskimi (czytaj: irańskimi) siłami. Walka toczy się o dostęp do Eufratu. Nad tą najważniejszą rzeką Syrii leży miasto Rakka, które jest obecnie okupowane przez bojowników Daeshu i może stać się wkrótce sceną strategicznej bitwy o Syrię. Kto bowiem zdobędzie Rakkę, będzie kontrolował Syrię.
Emblem / shoulder patch of Brooklyn South Shomrim, a volunteer Jewish patrol encompassing Boro Park, Bensonhurst, and Kensington neighborhoods of Brooklyn. Image by municipal government –presumed public domain./ en.wikipedia.org
Zachodnie społeczeństwa zostały poddane kulturowej i etnicznej dywersyfikacji, która, jak utrzymują jej zwolennicy, miała ubogacić rdzenną ludność a nawet przyczynić się do jej burzliwego rozwoju. Rzeczywistość jednak wygląda tak, że członkowie różnych grup etnicznych wykazują skłonność trzymania się razem, wypierania miejscowych i zachowywania własnej tożsamości, i dalecy są od przyswajania sobie kultury gospodarza,zwłaszcza w sytuacji, gdy ich liczebność podwaja się a nawet potraja oraz dlatego, że postrzegają oni przyjmujące ich społeczeństwo jako zbiorowisko słabeuszy pozbawionych moralnego kręgosłupa.W takich okolicznościach tworzą się odrębne społeczności, duże miasta zamieniają się w mozaiki, a ich religijne i kulturowe elementy są luźno powiązane. Różnice swiatopogladowe, wyznaniowe, obyczajowe i kulturowe rodzą wzajemne podejrzenia, uprzedzenia, niechęci aż wreszcie otwartą wrogość. Społeczna spoistość trzeszczy w szwach, co przynosi ze sobą takie problemy jak popełnianie zbrodni (na podłożu rasowym lub etnicznym).
Kiedy ludzie tracą poczucie bezpieczeństwa, kiedy „włamania i pobicia wymykaja się spod kontroli”,zaś ludność nie może polegać na policji, a tak się sprawa ma w wielu dużych zachodnioeuropejskich miastach, w których pojawiło się zjawisko getta (no-go zones),członkowie danej społeczności zabierają się za tworzenie własnych jednostek policyjnych w celach samoobronnych. Dobitnym tego przykładem są londyńscy Shomrim.
Rozpad Bośni i Hercegowiny a także postawa Serbii, że Kosowo jest jej częścią, to kolejne zaburzenie europejskiego porządku. To już nie kwestia czy, ale kiedy zostanie wznowiona wojna na Bałkanach. Jej skutki okażą się gorsze dla europejskiej stabilizacji niż te, które przyniósł ze sobą konflikt z lat dziewięćdziesiątych. Starcia zbrojne w Bośni wzmogą napięcia między muzułmanami a rdzennymi Europejczykami, ośmielając tych drugich do jeszcze odważniejszego sprzeciwiania się islamizacji kontynentu.
Natowskie bombardowania Belgradu w 1999 zmusiły serbskie władze do wycofania wojsk z Kosowa. W przeciwieństwie do Bośni Kosowo było częścią Związkowej Republiki Serbskiej.W świetle międzynarodowych standardów bombardowanie Serbii było niedopuszczalną agresją. W 2008 Unia Europejska i USA uznały niepodległość Kosowa; 45% państw miało jednak przeciwne zdanie i dopatrywało się w tej wymuszonej secesji niebezpiecznego precedensu, niezgodnego z międzynarodowym prawem.Prawdę mówiąc, nie ma czegoś takiego jak prawo międzynarodowe; istnieje tylko międzynarodowa dyplomacja, w ramach której wojna to strategiczne narzędzie do naginania woli strony słabszej do woli strony silniejszej.
Mniej niż połowa popytu na gaz w Unii Europejskiej jest obecnie realizowana dzięki własnemu wydobyciu. Większość gazu importuje się z Norwegii (36%), Rosji (41%) i Algierii (10%). Skroplony gaz ziemny, czyli LNG, stanowił w ostatnich latach około 10% importu, przypływając najczęściej z Kataru, Algierii i Nigerii.
Państwa europejskie noszą się z zamiarem dokonania re-kolonizacji Libii, w związku z czym w najbliższych miesiącach wyślą one siły zbrojne w celu przywrócenia porządku i zatamowania płynącego z Afryki strumienia emigrantów. Jeśli ekspedycji militarnej uda się zapanować nad pewnymi obszarami kraju i zaprowadzić poszanowanie prawa, pojawią się tam włoscy i niemieccy inżynierowie z ENI oraz Wintershall, by wznowić tamtejsze wydobycie ropy naftowej, co spowoduje rzucenie na już nasycony światowy rynek 1,3 miliona baryłek dziennie (Libia wydobywała 1,7 miliona baryłek dziennie w 2011, gdy państwem rządził jeszcze Muammar Kadafi).
Arabia Saudyjska sprawnie wyciszyła temat poszanowania praw człowieka we własnym kraju, podrzucając światowym mediom wieść o rozważanej sprzedaży udziałów (IPO) w swojej perle w koronie, naftowym gigancie Saudi Aramco, uważanym za “prawdopodobnie najbardziej wartościowe przedsiębiorstwo świata”. Analitycy i dziennikarze poświęcili długie chwile i mnóstwo miejsca w serwisach, by uświadomić opinię publiczną o potędze flagowego przedsiębiorstwa królestwa, które jest tak ogromne, że nie da się go nawet wycenić. Machina została uruchomiona, książę Mohammad bin Salman ujawnił reformatorską i postępową twarz Saudów, a wszystko po to, by w niedzielę pod wieczór właściwie zdementować informację. IPO dotyczyć ma bowiem tylko działalności rafineryjnej, a nie wydobywczej, która to tak bardzo rozgrzała wyobraźnię mediów.
Medialna wrzutka dotycząca upublicznienia Aramco posłużyła przypomnieniu opinii publicznej na całym świecie o sile Arabii Saudyjskiej, której władze nie mają zamiaru być kojarzone ze ścięciami głów, wahhabizmem, bombardowaniem Jemenu, czy cichym wspieraniem Państwa Islamskiego. „Białe ISIS”, jak nazywają królestwo Irańczycy, jest jednak w kłopotach, nie tylko wizerunkowych, ale i finansowych. I to w poważnych kłopotach
Przewoźnicy lotniczy nie mogą polegać na skuteczności działania państwowych organów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Także informacje o zagrożeniach pozyskiwane na dotychczasowych zasadach przez biura podróży od tychże organów są coraz mniej wiarygodne. Jeśli dochodzi do rozpadu państwa, organy rządowe nie są w stanie zabezpieczać działań.
Donosiliśmy w lipcu o toczącej się regularnej wojnie na Półwyspie Synaj. Władze egipskie robią, co mogą, by zbagatelizować działania zbrojne w celu utrzymania wrażenia, że w pełni panują nad sytuacją. Chcąc ochronić własne interesy gospodarcze, nie ujawniają informacji co do rozgrywających się wydarzeń. Tylko w zeszłym roku na Półwyspie Synaj zginęły setki ludzi. We wrześniu 12 meksykańskich turystów padło ofiarą ostrzału ze strony egipskich żołnierzy, zaś w sierpniu bieżącego roku w kierunku brytyjskiego samolotu pasażerskiego wystrzelono pocisk rakietowy. Gdy samolot zbliżał się do lotniska w Sharm el Sheikh, pilot ledwo zdołał wyprowadzić maszynę z kolizyjnego kursu z pociskiem. To poważne zajście nie pociągnęło za sobą stosownego działania, które powinno było być podjęte przez służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo narodowe w Wielkiej Brytanii i Egipcie.
Egipt, znajdujący się w bardzo trudnym położeniu geopolitycznym, może stać się kolejną ofiarą wojny w Syrii. Egipskie wojska od dłuższego czasu zmagają się z islamskimi terrorystami na półwyspie Synaj, również libijska odnoga Państwa Islamskiego wywołuje problemy w zachodniej części Egiptu. Na nieszczęście dla prezydenta Abd al-Fattaha as-Sisiego, islamscy bojówkarze przenoszą się na skutek rosyjskich nalotów w Syrii właśnie do Libii przez Synaj.
Egipt nie chciał zaangażować się w wojnę w Syrii lub Iraku ani bezpośrednio, ani pośrednio, próbując nie narażać relacji z Arabią Saudyjską na szwank. Jednak egipska władza ma wspólny cel z syryjskim prezydentem Baszarem al-Assadem, którym jest walka z islamską rebelią. Tak naprawdę Egipt prowadzi wojnę na północnym Synaju ze zbrojnymi grupami lojalnymi wobec Państwa Islamskiego. Najgorsze jednak dopiero nadejdzie.
Odkąd w lipcu Stany Zjednoczone wymusiły na Turcji udział w wojnie syryjsko-irackiej, konflikt rozlał się przez granicę na ten kraj. Nasz zespół śledzi codzienne działania wojenne w Turcji. Zgodnie z naszymi szacunkami w zeszłym miesiącu zginęło we wschodniej Turcji i północnym Iraku tysiąc osób, w konsekwencji zbrojnego konfliktu między turecką armią i kurdyjskimi powstańcami. Biorąc pod uwagę liczbę incydentów, codzienne ataki kurdyjskich bojowników w Turcji i fakt dozbrajania irackich Kurdów przez Stany Zjednoczone, Niemcy i inne zachodnie kraje, spodziewamy się, że sytuacja jeszcze się pogorszy. W kolejnych tygodniach dostarczymy więcej dokładnych liczb. Nie jest przypadkiem, że kryzys migracyjny przeniósł się do Europy w tym samym czasie, w którym Turcja stała się kolejną ofiarą mieszanki lekkomyślnej polityki zagranicznej USA i Europy, etnicznych konfliktów, religijnego fanatyzmu i politycznych ambicji.
We use cookies to ensure that we give you the best experience on our website. If you continue to use this site we will assume that you are happy with it.Ok